Zero-waste fashion – moda bardziej odpowiedzialna
Dodano: 26 wrz 2017
Według EcoWatch przemysł modowy to jeden z największych trucicieli naszej planety, zajmując mało zaszczytne, drugie miejsce, zaraz za koncernami paliwowymi. Przyczyn należy szukać nie tylko w szybkiej, masowej i taniej produkcji, ale także w samych konsumentach, którzy dają się porwać nakręcanej marketingiem spirali konsumpcjonizmu.
Na początku obecnej dekady Chiński przemysł tekstylny przetworzył ponad 40 milionów ton włókien, przy okazji produkując trzy miliardy ton sadzy rocznie. Co więcej, kolejne miliony ton materiałów jest wyrzucane przez niepoprawne farbowanie czy wady produkcyjne, a azjatyckie rzeki sezonowo zmieniają kolor pod wpływem wypuszczanych do nich chemikaliów i barwników. Szybka moda łechce nasze zakupowe ego, jednocześnie przeobrażając się w jeden z najbrudniejszych biznesów świata.
Moda bez odpadów
Odpowiedzią na „brudy problem” przemysłu modowego ma być stale rosnący na sile trend Slow Fashion i wpisujące się w jego koncepcję projektowanie bezodpadowe. Wszystko zaczyna się od projektantów, którzy w całości wykorzystują dostępne materiały. Projekty ubrań czy dodatków coraz częściej podporządkowywane są dostępnej przestrzeni na płachcie materiału. Niektórzy potrafią wykorzystać każdy centymetr kwadratowy, ograniczając produkcję odpadów do… zera.
– Projektowanie bezodpadowe wymaga od projektantów niezwykłej wyobraźni. Muszą być oni w stanie przenieść płaski projekt do przestrzeni trójwymiarowej w taki sposób, aby jak najbardziej efektywnie wykorzystywać dostępne materiały. To także bardziej złożony sposób myślenia. Tutaj każdy fragment tkaniny jest ważny, dlatego jest ona wykorzystywana w różnych projektach – mówi Agnieszka Wesołowska, CEO Agnes Wess.
Jakość przede wszystkim
Kolejny sposób na wyeliminowanie negatywnego wpływu przemysłu modowego na środowisko naturalne to jeden z najważniejszych postulatów Slow Fashion, czyli mądre, przemyślane zakupy. Zgodnie z koncepcją Evana Zislis’a, jedynie 20 proc. przedmiotów, które posiadamy, naprawdę lubimy i wykorzystujemy. Pozostałe 80 proc. to rzeczy, które są dla nas zbędne i bez żalu moglibyśmy się ich pozbyć. Kupując mniej ubrań i akcesoriów możemy postawić przede wszystkim na produkty wysokojakościowe, które przetrwają próbę czasu – zarówno w kwestii ponadczasowego designu, jak i swojej wytrzymałości.
Dlatego też marki identyfikujące się z trendem SLOW sięgają po najwyższej jakości materiały, a wykonawstwo swoich produktów powierzają lokalnym rzemieślnikom, jednocześnie wspierając regionalne gospodarki. Dość powiedzieć, że konsumenci z Wielkiej Brytanii w swoich szafach trzymają nieużywane ubrania o wartości około 45 miliardów dolarów. To zatrważająca liczba, pokazująca skalę szaleństwa, w jakie dajemy się popchnąć branży modowej.
Wszystko wraca
Na rynku coraz częściej pojawiają się firmy i marki, które chętnie przyjmują stare ubrania, poddając je recyklingowi. To samo tyczy się niewykorzystanych skrawków materiałów, które po przetworzeniu przeobrażają się w praktycznie nowe tekstylia i są ponownie wykorzystywane przez projektantów – czy to w formie całych ubrań, czy elementów dekoracyjnych. Biorąc pod uwagę skalę marnotrawstwa i pogoni za szybką produkcją, trend SLOW przynosi oddech wytchnienia, pozwala nieco zwolnić i zapomnieć o zmieniających się z tygodnia na tydzień trendach i pogodni za tym, co (chwilowo) modne.
Dzięki postawieniu na ekologiczną produkcję, pracę wykwalifikowanych, doświadczonych rzemieślników czy ponowne wykorzystanie starych rzeczy, Slow Fashion zmienia oblicze branży modowej, aktywnie przeciwstawiając się wykorzystywaniu pracowników azjatyckich fabryk i nakręcanemu reklamami konsumpcjonizmowi. Projektanci podążający za trendem SLOW dostrzegają problemy związane z produkcją szybkiej mody i przygotowują na nie swoją odpowiedź – wysokojakościową, ponadczasową, ekologiczną i uczciwą.